Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proces po wypadku pod Radomskiem: Zapach doprowadzi do sprawcy wypadku?

mk
fot. MK
Wciąż nie ma jednoznacznego dowodu przeciwko oskarżonemu w sprawie śmiertelnego wypadku. Sąd zleca powtórzenie badań

Czy powtórzenie badań śladów zapachowych przyniesie zwrot w procesie Mariusza G., oskarżonego o spowodowanie śmiertelnego wypadku w okolicach Fryszerki pod Radomskiem?

Przypomnijmy, do zdarzenia doszło w marcu 2012 roku. Ciężarówka śmiertelnie potrąciła rowerzystę, a podejrzany właściciel pojazdu przez półtora roku ukrywał się przed policją. Proces rozpoczął się dopiero w marcu. Mariusz G. do winy się nie przyznał, stwierdził, że w dniu wypadku pożyczył ciężarówkę znajomemu. Jak się okazało, ów znajomy, który nigdy nie miał prawa jazdy, po kilku miesiącach od zdarzenia popełnił samobójstwo.

Sprawa nie jest łatwa, bo tak naprawdę nie ma żadnych jednoznacznych dowodów na winę oskarżonego. Proces przeciąga się, a zeznania kolejnych świadków niewiele wnoszą do sprawy.

Już kilka tygodni temu miał zapaść wyrok, sąd zdecydował się jednak wznowić proces. Powodem były wątpliwości dotyczące śladów osmologicznych (zapachowych) zebranych z siedzenia kierowcy i kierownicy samochodu, który uczestniczył w wypadku.

Podczas poprzednich rozpraw biegły mówił, że ślady zostały źle zabezpieczone i być może dlatego policyjne psy nie rozpoznały zapachu oskarżonego. Policjant zbierający ślady zapewnił jednak, że swoje obowiązki wykonał zgodnie z procedurami. O opinię poproszono więc kolejnego biegłego, tym razem z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji w Warszawie.

Podczas ostatniej rozprawy stwierdził on, że ślad zapachowy może być zabezpieczony bez dodatkowego przykrycia pochłaniaczy folią aluminiową , jak dokonano tego w tej sprawie.
- Nie dyskwalifikuje to zabezpieczenia śladów - podkreśla Artur Dębski, pracownik Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego.

Jak wyjaśniał, specjalnie wyszkolone psy powinny rozpoznać zapach właściciela pojazdu, jeśli często używał swojego samochodu, a na pewno gdyby feralnej nocy prowadził ciężarówkę. Zapach taki utrzymuje się bowiem nawet do kilku miesięcy. Ale psy nie rozpoznały zapachu zabezpieczonego na pochłaniaczach jako tożsamego z materiałem pobranym od oskarżonego. Jak tłumaczył biegły, może to oznaczać, że albo w pochłaniaczach było za mało molekuł zapachowych, albo użyte do badania psy miały zbyt niski próg węchowy, albo oskarżony od dłuższego czasu nie prowadził swojego samochodu.

Ślady zapachowe mogą być jedynym dowodem winy lub niewinności Mariusza G. Dlatego sąd postanowił sprawdzić, czy w pochłaniaczach znajduje się wystarczająca do rozpoznania ilość molekuł, a jeśli tak - powtórzyć badania w innym ośrodku i przy użyciu innych psów. Wyniki będą znane za miesiąc.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na radomsko.naszemiasto.pl Nasze Miasto